W latach 80, 90 ubiegłego wieku mówiło się w środowisku uczniowskim, że jeśli się nie ma sprecyzowanych planów, czy też wizji siebie po maturze, warto zacząć studiować zarządzanie i marketing.
Miały to być przyjemne studia, ba przyszłościowe! Mało kto wtedy wierzył, że będą one strzałem w 10-tkę. Okazało się jednak, że kształtowana nowa rzeczywistość gospodarcza, potrzebowała przygotowanej do pracy kadry zarządzającej. W późniejszych latach nadprodukcja studentów tego kierunku zaburzyła nieco ten pogląd. Rynek jednak powyższe zweryfikował.
Obecnie mało kto z prowadzących działalność gospodarczą, odważy się powiedzieć, iż osoby z umiejętnością zarządzania lub zarządzający nie są organizacji potrzebni. Nikt przecież nie chce sobie strzelać samobója.
W czasach silnej i wielowątkowej konkurencji, zarządzanie staje się kluczowym w osiąganiu lepszej efektywności, jakości i tempa pracy, a dla realizacji tak wysoko postawionej przed przedsiębiorstwem poprzeczki, niezbędnym i niezwykle cennym wydaje się workflow, stanowiący w pełni lub częściowo zautomatyzowany proces biznesowy.
Sprawność przekazywania wszelkich dokumentów, informacji, jak i zadań pomiędzy jej uczestników służy przede wszystkim umożliwieniu wykonania czynności w sposób zgodny z panującymi w danej organizacji zasadami i regułami. Niezbędnym wręcz staje się przy tym standaryzacja procesów zachodzących w firmie, która poprawi nie tylko efektywność, ale i poczucie bezpieczeństwa. Świadomy zarządzający maksymalnie wykorzystuje workflow. Zdają sobie doskonale sprawę, iż brak wykonania tej fazy projektu przyczyni się do znacznego pogorszenia jego wypełnienia, a co za tym idzie dużo kosztuje!
I tu właśnie pojawia się problem!